AdamBiałobrzeskiSZKLANAkolumnada

Rekonstrukcja Pałacu Saskiego stała się sztandarowym postulatem wielu miłośników przedwojennej Warszawy. Mówi się, że odbudowa stolicy nie może być pełna bez wskrzeszenia pałacu wraz z całą zachodnią pierzeją placu Piłsudskiego. Dlaczego, więc inwestycja wciąż budzi wątpliwości, mimo 25 tys. lajków na facebook’u.

Zawsze, gdy wchodzę na dzisiejszy plac Piłsudskiego ogarnia mnie poczucie pustki, zwielokrotnione zdezorientowaniem. Otwartą przestrzeń w przypadkowy sposób zamykają nieprzystające do siebie bryły jak okrągły kosz Metropolitan’a, czy biały prostokąt dawnego hotelu Victoria jakby zwieńczony kopułą kościoła św. Trójcy. W dziwny sposób najbardziej jednak przyciąga mój wzrok mała arkada na tle drzew Ogrodu Saskiego. Po namyśle dochodzę do wniosku, że właśnie ten widok przede wszystkim wzmaga we mnie wspomniane odczucie pustki, braku.

Wydaję się, że odbudowa pałacu Saskiego rozwiązałaby problem przywracając Warszawiakom symbol przedwojennej stolicy, a powstałe na parterze kawiarnie i restauracje ożywiłyby ten wymarły fragment miasta. Tylko, może nie jest on wymarły zupełnie przypadkowo? Grób Nieznanego Żołnierza jest ostatnią ruiną pozostałą po zniszczeniach wojennych. W mieście, które niemal zniknęło z powierzchni ziemi trudno dzisiaj znaleźć drugie miejsce tak dobitnie oddające jego dramatyczną i bohaterską historię. Liczne tablice pamiątkowe i pomniki wmurowane w elewacje odbudowanych domów pozostają niezauważone w rytmie codziennego życia. Wkomponowanie Grobu w przedwojenną kolumnadę skazałoby go na podobne zapomnienie i pozbawiłoby go drugiego wymiaru symbolicznego – świadka apokalipsy Warszawy.

Charakter pomnika zmieniał się na przestrzeni lat. W latach 20. oddano hołd walczącym o Niepodległość Rzeczypospolitej nawiązując do podobnych symbolicznych grobów powstających ówcześnie w całej Europie. Dlatego właśnie umiejscowiono go w środku monumentalnej kolumnady pałacu, frontem do placu Saskiego, miejsca defilad państwowych i wojskowych. Po 1945 roku przesłanie Grobu rozszerzyło się o wspomnienie żołnierzy II wojny światowej. Wyeksponowanie autentycznej ruiny w sercu pustego placu z jednej strony przypomina o zniszczeniu miasta, a z drugiej w wyjątkowy sposób nobilituje bohaterów spoczywających w „antycznej” arkadzie. Właśnie owa namacalna wyrwa w centrum miasta pozwala docenić fakt podniesienia Warszawy z gruzów.

Przez niemal 70 lat ów zmieniony charakter placu Piłsudskiego zapisał się krajobrazie powojennej stolicy. Paradoksalnie rekonstrukcja w tym miejscu stałaby się zaprzeczeniem historii próbując przywrócić miasto którego już nie ma. Członkowie stowarzyszenia Saski 2018, by uprawomocnić sens odbudowy pałacu posługują się słowami Jana Zachwatowicza: „Poczucie odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń domaga się odbudowy tego, co nam zniszczono, odbudowy pełnej, świadomej tragizmu popełnionego fałszu konserwatorskiego.” Jednak jakby zapominają, że słowa te zostały wygłoszone w 1945 roku, kiedy odbudowa miasta miała być manifestacją patriotyczną, walką o Polską kulturę i działaniem na przekór planowej dewastacji miasta przez Niemców. Odbudowa zabytków Warszawy w latach powojennych miała swój wyjątkowy sens i wynikała z głębokiej potrzeby i tęsknoty samych mieszkańców. Jednak nasza generacja nie jest już pokoleniem traumy powojennej, a wciąż cechuje ją nadmierny sentymentalizm. Możemy zachwycać się zdjęciami starej Warszawy, ale nie uda się jej przywrócić do życia, a niemal każda rekonstrukcja w nowej przestrzeni naraża się na ryzyko „sztuczności”.

Warto pamiętać, że już odbudowa Zamku Królewskiego w latach 70. budziła wątpliwości. Pojawiały się głosy, żeby zebrane pieniądze przeznaczyć na pielęgnację niszczejących zabytków Krakowa i innych polskich miast. Mimo wszystko odbudowa Zamku wydaje się słuszna, bo bez jego sylwetki Stare Miasto było wyraźnie osierocone, a wnętrza odtworzone z ogromną pieczołowitością zasługują na najwyższą ocenę. Przypadek Pałacu Saskiego jest inny. Tak jak rekonstrukcję Zamku planowano wraz z odbudową Starówki, choć jej realizacja opóźniła się ze względów polityczno-finansowych, decyzja o nieodbudowywaniu Pałacu Saskiego była świadoma. W opinii przedwojennych Warszawiaków budynek uznawano za kiepski pod względem architektonicznym. „De gustibus non disputandum est”, ale nasuwa się pytanie o cel jego rekonstrukcji. Kogo lub co miałby upamiętniać/symbolizować, rozwiązłych Sasów, kupca Skwarcowa – właściciela z XIX wieku, czy kwaterującą w nim później armię Rosyjską?

Może warto podejść z szacunkiem o przestrzeni Placu Piłsudskiego, by nie zaprzepaścić jej wyjątkowej wymowy. Jeżeli zachodnia strona placu miałaby zostać w przyszłości zagospodarowana powinno się zadbać o wyeksponowanie Grobu Nieznanego Żołnierza, a projekt mógłby nawiązywać do dawnego pałacu, albo wcale nie.

  • Wykorzystana w artykule grafika jest wizualizacją stworzoną przez pracownię architektoniczną FAAB

Komentarze

comments